Każdy może zagrać o koronę. Ale czy się odważy?
Nie jesteś zalogowany na forum.
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Ostatni raz przeczytałem dekret, po czym uśmiechnąłem się. Spojrzałem na króla przysypiającego na drugim końcu stołu. Odchrząknąłem.
- Wasza Wysokość…? - zacząłem spokojnie i cicho, ale mężczyzna i tak podskoczył na krześle. Stłumiłem śmiech.
- Tak, tak, słucham… - ziewnął na w pół przytomny, przeciągając się. W duchu parsknąłem śmiechem
- Wasza Wysokość, dekret skończony. - poinformowałem go, przesuwając zwój po stole. Król podniósł go, rozwinął i zaczął czytać, pomrukując pod nosem. Co chwila to oddalał to przysuwał papier bliżej twarzy, na zmianę mrużąc i otwierając szeroko oczy. No tak, zapomniał okularów. Pokręciłem głową. Czasami gorzej niż z małym dzieckiem… Skwitowałem w duchu, przypatrując się poczynaniom Jego Wysokości.
Wreszcie, po nie wiadomo ilu minutach, król oddał mi dekret.
- Nadal uważam, że powinieneś przejąć koronę. - stwierdził, a ja westchnąłem zrezygnowany. Toczyliśmy tę rozmowę mniej więcej odkąd Jego Wysokość zachorował. Ku jego niezadowoleniu moja odpowiedź cały czas brzmiała „nie”.
- Wasza Wysokość, z całym szacunkiem, ale to nie jest najlepszy pomysł. - odpowiedziałem grzecznie, a on uderzył pięścią w stół.
- Ale dlaczego?! - wykrzyknął, a po chwili zaczął gwałtownie kaszleć. Zaczekałem z odpowiedzią, dopóki nie przestał
- Nie wiem, czy dałbym radę. Mam dużo zadań. - wyjaśniłem spokojnie. Władca zerwał się na równe nogi.
- Jesteś cholernym smokiem! Nie możesz się rozdwoić albo coś?! - zaczął krążyć po komnacie, warcząc sfrustrowany. Uniosłem oczy ku górze.
- Smokiem, a nie superbohaterem. Wasza Wysokość, smoki budzą strach wśród ludzi. Na wyspie mogłaby zapanować panika. - król wywrócił oczami.
- To postraszyłbyś ich jeszcze bardziej i byliby posłuszni! Przecież to genialne! - zaczął cieszyć się jak dziecko, a ja przyglądałem mu się z politowaniem.
- Strach nie jest metodą, królu. - stłumiłem jego zapał, a on obrażony usiadł na krześle i złapał się za głowę.
- Przez ciebie boli mnie głowa. - jęknął - Poślijcie po medyka. A ty zejdź mi z oczu. - rozkazał głosem obrażonego trzylatka.
Wstałem od stołu i skłoniłem się w pół rozbawiony. Zabrałem dekret, a wychodząc z Sali podałem go jednemu ze strażników.
- Przekaż go proszę dalej. Niech wszyscy się o tym dowiedzą. - poprosiłem, a strażnik skinął głową i odszedł. Śmiejąc się cicho opuściłem mury i skierowałem się na błonia. Potrzebuję spaceru.
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Wracałam od króla. Jego migreny stawały się coraz bardziej poważne, a nawet wzmocnione zioła i moje zaklęcia nie utrzymają go za długo...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
W pośpiechu na kogoś wpadłem, a papiery rozsypały się po korytarzu. - Proszę o wybaczenie. - skłoniłem głowę i zacząłem zbierać kartki
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
- O... Wielki Magu... - skolniłam w pośpiechu głową i również zaczęłam zbierać papiery. - Wybacz mi, zamyśliłam się i zupełnie nie zauważyłam Wielkiego Maga... - mówię szybko.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Zerknąłem na kobietę - Niech się pani doktor nie przejmuje, ja również nie patrzyłem jak idę. - zapewniłem
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Skinęłam cicho głową. Mimo, iż czasami się mijamy się na korytarzu pałacowym... to smok.
Wstałam i otrzepałam lnianą suknie. Oddałam kartki Wielkiemu Magowi.
- Jednakże jeszcze raz przepraszam...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
- Naprawdę nie musi pani, pani doktor. Jednak jeżeli tak się pani przejmuje, to zapewniam, jest pani wybaczone - uśmiechnąłem się
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Kiwam głową spokojnie.
- Dziękuję Wielki Magu... - odetchnęłam.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
- Cała przyjemność po mojej stronie pani doktor. - skinąłem głową, poprawiając kartki w zgięciu ręki
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Skłoniłam głowę i spuściłam wzrok.
- Wrócę do gabinetu po koleją porcję leków. Król po naradach z Wielkim Magiem jest strasznie poddenerwowany...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Wolną ręką przetarłem kark. - Nie możemy się z Jego Wysokością dogadać w pewnej sprawie.
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Pokiwałam głową ze zrozumieniem.
- Nie spodziewałam się nigdy zgodnej współpracy, jednak ze względu na jego zdrowie prosiłabym o spokojniejsze omawianie spraw państwowych...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Stłumiłem śmiechem - Oczywiście, postaram się
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Pokiwałam głową z nieśmiałym ceniem uśmiechu.
- Dziękuję Wielki Magu... - skłoniłam głową i ruszyłam dalej do swojego gabinetu, trzymając się blisko ściany.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Chwilę odprowadziłem ją wzrokiem, po czym udałem się do siebie.
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Siedzimy na kolacji. Król, doradcy w tym Wielki Mag oraz ja, jako główny medyk. Nie koniecznie lubię te uroczyste spotkania, choć jestem tu z czytej troski dworu o zdrowie władcy. Panuje milczenie i nie mam zamaiaru go szybko przerwać.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Skończyłem skrobać krótki liścik i skinąłem na jednego ze strażników. - Przekaż go proszę dyskretnie pani doktor - podałem mu złożoną kartkę i wróciłem do jedzenia
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Jeden ze strażników zbliżył się do mnie i podał mi liścik. Zmarszczyłam brwi i przeczytałam znane mi pismo...
"Droga Pani Doktor, proponuję partię szachów dziś o godzinie ósmej w mojej komnacie"
Zacisnęłam usta, bardzo moco, by uspokoić uśmiech, wypływający mi na usta.
- Zielarko...? - Uniosłam pośpiesznie głowę, zdając sobie sprawę, że nie jestem w stanie przyjąć poważnej miny. - Wszystko w porządku z kolacją? - zapytał mnie król, a ja mogłam tylko skinąć głową. Odebrało mi mowę.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Skryłem rozbawienie zagadując doradcę obok i licząc czas do końca posiłku
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Pochyliłam się nad swoją kolacją. Powinnam zdążyć jeszcze się przebrać i...
Ktoś wpadł do komnaty, kłaniając się spanikowany. Aconit, leżący pod moim krzesłem podniósł głowę tak gwałtownie, że uderzył nią w krzeseło.
Spanikowany medyk, który przeszkodził w kolacji, zaczął się gęsto tłumaczyć, na co tylko wstałam. Z pod krzesła wyczołgał się też mój ogar.
- Przepraszam panów najmocniej, w tym Waszą Wysokość, ale wydaje mi się, że jestem potrzebna w lecznicy... - dygnęłam i ruszyłam do drzwi, rzucając Wielkiemu Magowi spojrzenie, by wiedział, że o nim pamiętam.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Spokojnie skończyłem posiłek i jeszcze długo siedziałem w jadalni pochłonięty dyskusją. Piętnaście minut przed dwudziesta przeprosiłm i wróciłem do komnaty
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Udało mi się skończyć pracę w lecznicy, na kilka chwil przed dwudziestą. W sam raz, by założyć swoją suknię, wyplecioną w całośco przez Pletniki. Tyle wspomnień...
Musiałam przejść cały pałac, by dostać się do skrzydła z komnatą Wielkiego Maga.
Musiałam być spóźniona, gdy zapukałam do drzwi komnaty.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Otworzyłem drzwi, przeczesując włosy - Pani doktor, zapraszam - uśmiechnąłem się nieco rozbawiony i zrobiłem jej miejsce w drzwiach
Draco Dormiens Nunquam Titillandus
Offline
Skinęłam głową i minęłam mężczyznę w drzwiach, nie patrząc na niego.
- Mam nadzieję, że nie spóźniłam się za nad to, proszę o wybaczenie Wielki Magu...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline