Każdy może zagrać o koronę. Ale czy się odważy?
Nie jesteś zalogowany na forum.
DOMEK AMETHIS
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Jak co tydzień przyszedłem do domu Amethis by wymienić kwiaty w wazonie i uprzątnąć nagromadzony kurz. Mimo iż mojej kuzynki nie było już od kilku lat w Lasach, obiecałem jej, że zajmę się wszystkim pod jej nieobecność. Była najstarsza z naszego rodu, po inkarnacji naszych rodziców. Coraz więcej z dojrzałych wiekiem jednorożców inkarnowało... Już na radzie spostrzegłem, jednak jedynie jako zastępca moje słowa zostały zignorowane...
W sumie byłem też najmłodszym tam zasiadającym, więc nie ma co się dziwić.
Westchnąłem ciężko pod nosem, wkładając świeże kwiaty zebrane przed chwilą w drodze do chatki z lecznicy.
Offline
Po licznych rozmowach z władcą i Fortisem ustaliliśmy, że wrócę do rodzinnych Lasów na czas ciąży, a Fortis będzie mnie odwiedzał tak często jak obowiązki na to pozwolą.
To znaczy... Fort dosłownie wymusił to na królu. Po mojej ucieczce z rąk Lektobliksa nie odstępował mnie na krok, a zniesiony zakaz związków międzygatunkowych... to zdecydowanie najwspanialsza rzecz jaka mogła się nam przydarzyć.
Gdy poczułam zapach znajomych traw i drzew... uśmiech sam pojawił mi się na twarzy.
Odprawiłam mojego towarzysza podróży, który z przyjemnością, zainteresowany kulturą Jednorożców, ruszył zaraz do centrum Lasu, podczas gdy ja sierowałam się do mojej niewielkiej chatki na uboczu.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Poczyłem coś dziwnego. Zastrzygłem uszami na tą dziwną anomalię i spróbowałem ją uważniej wyczuć.
Amethis? Ale ta moc... zupełnie niepodobna! Wybiegłem z chatki i między krzakami ujrzałem...
- Amet! - krzyknąłem uradowany i popędziłem na powitanie kochanej kuzynki.
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko na widok białej czupryny Quu, oraz jego szczerej i niepochamowanej radości, gdy złapał mnie w ramiona.
- Wróciłam młody - zaśmiałam się cicho. - Ale puść mnie już, podróż była męcząca - dodałam.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Od razu od niej odskoczyłem i razem wróciliśmy do chatki.
- A-Ale dlaczego nie wysłałaś wiadomości! Gdybym wiedział, że wracasz powidomiłbym radę i jeszcze przygotował coś... Amet, jak mogłaś! - zapytałem oburzony.
Offline
Uśmiechnęłam się słabo, ale milczałam aż do wejścia do mojego domu. To było niesamowicie dziwne uczucie wrócić tu po tylu latach. Tyle się wydarzyło...
- Był poważny powód, Quu - zapewniłam. - Widzisz... nie do końca wiem jak Ci to powiedzieć...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Spojrzałem na nią z lekkim przerażeniem i spojrzałem na nią uważniej. Ta aura, ta lekko skrzywiona do tyłu postawa...
- Na Pana Lasu, jesteś w ciąży! - pisnąłem zasłaniając usta. - Amethis, dlaczego... Panie, ale kto, kiedy...?! - pytania same cisnęły mi się na usta, a skołowanie było naprawdę nieprzyjemnym uczuciem.
Offline
Zaczerwieniłam się widząc przejęcie Quu.
- Spokojnie... Quu, nie obawiaj się... Teraz po zalegalizowaniu związków międzygatunkowych...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Kolejny szok!
- Co? Są legalne! O mój Panie, jak dawno nie było mnie w mieście... - jęknąłem nadal nie wierząc w to co słyszę.
Offline
- Quu uspokój się, bo nie dajesz mi dojść do słowa! - westchnęłam, wywracając oczami. - Tak. Król podpisał dekret. Oficjalnie wszedł w życie prawie siedem dni temu - wyjaśniłam, lekko głaszcząc się po brzuchu.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
- Ale co to ma do... - zawahałem się i zamilkłem. Przypominałem sobie powoli, co przed odejściem z Lasów do Pałacu mówiła Amet.
- Nie robię tego chętnie, wiesz przecież - zapewniała, pakując swoje ubrania. Skrzywiny pokiwałem głową.
- Ludzie są okrutni. Zabili tyle istnień, smoki musiały uciekać, a teraz zmuszają Cię byś im pomagała! - zauważyłem oburzony, krzyżując ręce na piersi. Amet westchnęła tylko.
- Oj Quu... będzie tam mój przyjaciel. Ten, którego poznałam w górach...
- Wielki Mag? - spojrzałem na nią zaciekawiony. - Jest doradcą Króla, prawda?
- Tak, dokładnie. Obiecał Geranowi, że o mnie zadba na dworze - powiedziała, przytaczając postać naszego Starszego Rady Jednoroźców.
- Skoro tak mówisz...
- Smok... Wielki Mag... poznałaś go setki lat temu... był twoim przyjacielem...!
Offline
Zaczerwienione policzki musiały mu dać do zrozumienia, że Wielki Mag nie był tylko moim przyjacielem.
- Jeszcze przed przybyciem ludzi na wyspę, mnie i Maga łączyło specyficzne uczucie... - zauważyłam. - Quu, oficjalnie jest on ojcem dziecka i moim ukochanym, więc nie stresuj się tak... wróciłam do domu z polecenia jego i króla, dla mojego bezpieczeństwa. I bezpieczeństwa dziecka - wyjaśniłam.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Usta miałem rozdziawione z niedowierzania. Gdy w końcu je zamknąłem spróbowałem się otrząsnąć.
- No... To gratuluję - wydusiłem. - Znalazłaś smoka swojego życia... jesteś w ciąży... Panie, to niesamowite! Pierwsza hybryda od tylu lat! I do tego....taka potężna...
Offline
Przekrzywiłam głowę.
- Mógłbyś tak nie mówić o moim dziecku? - burknęłam. - Ostatecznie to Ty będziesz musiał nad nim czuwać, doktorze - zauważyłam z uśmiechem.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Poróżowiałem.
- Geron Ci powiedział? To miała być niespodzianką! - jęknąłem. - No... Co prawda nie tak niesamowita jak twoja, ale no wiesz... w końcu to ty przygotowywałaś mnie do egzaminów... Rada była zaskoczona moim postępem.
Offline
Zaśmiałam się cicho.
- Nie dziwię się. Tytuł doktora w Głównej Lecznicy? Starsi od ciebie nie mogą się pochwalić takim tytułem - zauważyłam. - Gdybyś tylko zgodził się wreszcie na wyprawę po wyspie i kontynencie w celach badawczych... - posłałam mu znaczące spojrzenie.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
- Amethis, proszę... - westchnąłem. - Nie śpieszy mi się nigdzie. Lasy Cornu mi w zupełności wystarczą - dodałem spłoszony. Jednak po minie mojej kuzynki mogłem szybko wywnioskować, że nie podda się tak łatwo.
-Tak wiem, Ty w moim wieku byłaś już gotowa rzucić wszystko byle wyruszyć gdzie Cię oczy poniosą. Tyle że ja nie jestem taki jak ty, czy rodzice - zauważyłem, przytaczając wspomnienie moich rodziców, a wujków Amet. Od lat w astendencji. Wielcy badacze, naukowcy, odkrywcy... Ale opiekunowi mierni.
Offline
Skoro już do wspomnienia wujków doszło, to znaczy, że lepiej nie drążyć. Zbyt dobrze wiedziałam co, ten tak delikatny i potrzebujący miłości chłopiec, myśli o sobie w tej rodzinie. "Biały kruk, co?", "Amet, też powinienem się tym zająć?", albo to nieszczęsne "Amet, proszę, ucz mnie!"
- Kiedyś opuścisz Lasy. Chodźmy by odwiedzić mnie i Maga w górach. Albo by poznać uczonych z Kontynentu.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Miała aż za dużo racji.
- Nie o tym teraz - zadecydowałem. - Skoro jestem twoim doktorem to porozmawiajmy o dziecku. Jak się czujesz Amethis? Czy już czujesz jakieś bóle w macicy?
Offline
Roześmiałam się. Jego powaga była bardziej komiczna i słodka, niż poważna. Dodajmy jeszcze, że od małego to raczej ja zwykłam się nim opiekować.
- Jeszcze nie mam takich problemów. Ale za blisko miesiąc będę musiała już częściej przebywać w prawdziwej formie - zauważyłam. - Póki co doskwierają mi tylko okropne migreny...
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
- Migreny? - zapytałem zaciekawiony. - To pewnie przez wzrost magii w twoim organizmie. Zawsze byłaś dość potężna, a teraz jeszcze źródło dziecka... to bardzo niebezpieczne - zamyśliłem się, cały czas mówiąc swoje myśli na głos. Wstałem od stolika i podszedłem do kredensu.
- Robiłaś coś w związku z nimi?
Offline
- Magia tylko pogarsza sprawę... - wzruszyłam ramionami. - Uspokajam zmysły medytacją, oraz ziołami... nic magicznego nie działa - wyjaśniłam.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline
Zastanowiłem się dłuższą chwilę.
- Magia nie pomoże, to jasne... Ale wygłuszenie magii? - zaproponowałem grzebiąc po szafkach w poszukiwaniu odpowiednich ziół. - No wiesz, suszona gałązka owocowa, która będzie pobierała twoją moc, uwalniając Cię z nadmiaru. Zwykle daje się takie młodym, które dopiero co nauczyły się tworzyć awatara. Jednak tutaj w twoim przypadku może się przydać - wyjaśniłem swoją teorię.
Offline
Zaśmiałam się cicho, dumna z kuzyna.
- Genialne! Nigdy bym o tym nie pomyślała, a to same podstawy nawiązujące nawet do naszych tradycji - pokręciłam głową nad własną nieuwagą. - Dobrze, że mam Ciebie.
Nie bój się tego, co nowe - chociaż ci miły spokój.
***
Offline